niedziela, 23 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 20.

- Dzień dobry. - powiedział mężczyzna nieznacznie się uśmiechając. - Jak się czujesz?
- Dobrze, tylko wiadomo trochę boli mnie bark.
- Tak to jeszcze trochę potrwa zanim rana się całkowicie zagoi. Miałaś dużo szczęścia, że kula nie uszkodziła tętnicy.
Po chwili ciszy.
- Czy mógłbym z Tobą porozmawiać? Na osobności? - zapytał zerkając na chłopaka siedzącego obok łóżka nastolatki.
- Kochanie... - powiedziała Megan patrząc na Jacea.
- Ale... - odpuścił gdy zobaczył wzrok dziewczyny. Westchnął i wyszedł z sali.
- Chciałbym Ci zrobić dodatkowe badania ale potrzebuje Twojej zgody.
- Jakie badania?
- Czy w twojej rodzinie występowały jakieś choroby genetyczne? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie... To znaczy babcia zmarła na raka ale tak to nie. - mówiąc to dziewczyna zasmuciła się.
- No właśnie. Chciałem się upewnić. No więc chcielibyśmy zrobić ci badania właśnie na to czy występują u Ciebie komórki rakowe.
Megan popatrzyła na lekarza ze zdziwieniem ale oczywiście zgodziła się.
Gdy lekarz opuścił sale, "wtargnęli" do niej kolejno Jace, mama i tata Meg.
-Skarbie jak się czujesz? - zapytała zmartwiona Marisa. Thomas złapał córkę za rękę i z troską patrzył na jej twarz, tak jak Jace.
- Dobrze. Nie martwcie się tak, bo teraz ja zaczynam martwić się o Was. - zaśmiała się  - mamo kiedy ostatnio spałaś? Nie no nie wytrzymam. Za pół godziny wracacie do domu, nie martwicie się i mamo idziesz spać. Zrozumiano? 
- Ale słońce...
- Żadne słońce. Zgoda? 
- Wyganiasz nas?
- Tak dokładnie. Jestem w dobrych a nawet świetnych rękach. Wszystko będzie dobrze. - powiedziała Megan i delikatnie przytuliła do siebie Marisę.
- Czy Ty musisz być taka uparta?
- No to pewnie. Genetyczne obciążenie, nic na to nie poradzę. - wszyscy się zaśmiali.
Po wyjściu rodziców Jace położył się obok dziewczyny i przytulił ją do siebie.
- Ale ich dręczysz. - zażartował.
- Ja ich dręczę? - powiedziała oburzona - Widziałeś jak wyglądają? Jak dwa chodzące trupy dosłownie.
- No dobrze, dobrze, nie denerwuj się. - powiedział i pocałował Meg w policzek.
Dziewczyna była zmęczona, więc wtulona w nastolatka usnęła.
Kiedy się obudziła Jace dalej spał, więc ona leżała patrząc mu w twarz lekko się uśmiechając. Chłopak w końcu otworzył oczy i pocałował ją w czoło.
- Jak się spało? - zapytał.
- A jak myślisz? W końcu cały czas byłam w objęciach najcudowniejszego faceta pod słońcem. - zaśmiała się i cmoknęła go w nos.
- Ale mi schlebiasz. - chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Po prostu Cię kocham.
- Oooo... Jakie to słodkie. - do pomieszczenia weszła Caroline i Conor.
Dziewczyny się pogodziły. Megan zrozumiała, że gdyby była na miejscu Car pewnie zachowałaby się tak samo.
- Hejj. - powiedziała zdziwiona Meg. - Co tu robicie?
- Przyszliśmy Cię odwiedzić w końcu my też się martwimy.
- Ojojj... - zachichotała.
- To co kiedy wypis? - zapytał Conor.
- Nie wiem ale mam nadzieje, że jak najszybciej bo długo tu nie wytrzymam. - pożaliła się nastolatka.
Cała czwórka śmiała się i żartowała, aż do godziny w której pielęgniarka ich wyprosiła, ponieważ skończył się czas odwiedzin.
- Ja zostanę. - zaprotestował Jace.
- Nie kotku ty też musisz odpocząć. Normalnie w swoim łóżku. Widzisz, że dobrze się czuję, więc idż do domu i wróć jak się wyśpisz. Czyli nie wcześniej jak jutro rano. Dobrze?
- Dziewczyno doprowadzisz mnie kiedyś do białej gorączki. - zażartował chłopak i pocałował Megan w usta. - Dobranoc. 
- Dobranoc.
Kiedy wszyscy opuścili salę pielęgniarka zmieniła nastolatce kroplówkę.
- Chłopak?
- Tak. Czasami jest nieznośnie uparty.
- Przynajmniej wiesz, że Cię kocha. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. 
- Też prawda. - zaśmiały się.
- Dobrze skończyłam a Ty odpoczywaj. Dobranoc. 
- Dobranoc.
Cały dzień był dla dziewczyny męczący, więc gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki, zasnęła jak niemowlę.




Witam ponownie kochani! ;* Co się stało? Jest mi przykro bo nie komentujecie. Czy mam jeszcze dla kogo pisać? :( 
Miłego czytania. Buziaki ;*
Zapraszam też na every-dream-can-come-true.blogspot.com  :)

4 komentarze:

  1. badania, czy w jej organizmie nie ma komórek rakowych?! no chyba sobie żartujesz?! ona nie może być chora, no! ;< a tak w ogóle to... no... cudny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Co?! Jakie komórki rakowe!? Ej, ja się tak nie bawię!
    Rozdział cały przecudowny, ale Meg NIE MOŻE chorować na raka, no!
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest super jak zwykle czekam na dalszy ciąg historii. Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. jaka choroba żadnej choroby nie może być ;( świetny :*

    OdpowiedzUsuń