"Kiedy rodzice powiedzieli, że wyjeżdżamy do innego miasta, dostałam szału. Byłam tak wściekła jak nigdy wcześniej. Przyjaciele, których musiałam zostawić, dom tak mi bliski i wszystkie te cudowne miejsca, w których lubiłam przesiadywać... Teraz siedzę na łóżku i właśnie kończę się pakować. Boję się, że w nowej szkole nie będzie tak dobrze jak w tej. Miałam dużo przyjaciół i świetnych nauczycieli... Teraz wszystko się zmieni. Ok kończę bo mama mnie woła."
Odłożyła pamiętnik i zeszła do kuchni.
- O co chodzi? - spytała Megan.
- Pomóż tacie pakować kartony do samochodu i jak skończycie to przyjdźcie na obiad. - powiedziała Marisa, mama Meg.
- Ok. - dziewczyna wzięła jeden z wielkich tekturowych pudeł i zaniosła do auta.
Idąc wdychała powietrze, które tak bardzo kochała. Przepełnione różnorodnymi zapachami kwiatów i drzew. Wiedziała, że to za chwilę straci.
- Proszę tato. - powiedziała podchodząc do pojazdu.
- Co ja bym bez Ciebie zrobił? Dzięki. - uśmiechnął się Thomas i pocałował córkę w czoło.
- Pewnie byś sobie poradził. - odparła Megan.
Kiedy weszła do domu, Marisa nakładała spaghetti.
Dziewczyna usiadła do stołu.
- Musimy stąd wyjeżdżać? - zapytała dziewczyna.
- Megi rozmawialiśmy już o tym. Sama dobrze wiesz, że to jedyna taka okazja. Praca, którą zaproponowano tacie nie przychodzi ot tak poprostu. Jeżeli z tego zrezygnujemy, drugiej szansy nie będzie.
- Tak wiem, wiem. - powiedziawszy to zaczęła jeść.
Po obiedzie państwo Evans spakowali ostatnie walizki i wraz z córką o 19:00 wyjechali do Londynu.
Przepraszam, że taki krótki ale takich rozdziałów mam tylko dwa. Reszta będzie dłuższa. :)
Komentujcie i piszcie co wam się podoba lub nie. :) Postaram się wtedy poprawić. ;)
Buziaki ;*
ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się spodoba dalszy ciąg. ^^
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie xD Jest ok, czekam na next ^_^
OdpowiedzUsuńŚwietny blog <3
OdpowiedzUsuńKocham takie opowiadania. <3
OdpowiedzUsuńDla mnie świetny :)
OdpowiedzUsuń