W pewnym momencie usłyszała szelest. Podniosła głowę i przeraziła się. Przed nią stał ogromny wilk. Przyglądał jej się. Megan zerwała się jak oparzona i przywarła plecami do drzewa. Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, ciężko i szybko oddychając.
Wilk był piękny. O dziwnych barwach bo przeważał rudy i czarny. Szary pojawiał się tylko na tylnej łapie i pysku. Zwierze w ogóle się nie bało. Po prostu stało i przeszywało nastolatkę wzrokiem.
Megan podeszła bliżej i wyciągnęła rękę. Była zdumiona, ponieważ wilk dał jej się pogłaskać a nawet polizał jej palce. Dziewczyna zaczęła się śmiać. Kiedy podniosła wzrok ponad zwierzę, zobaczyła całe stado wilków o podobnym ubarwieniu. Było ich co najmniej 20. Meg wstała i wyciągnęła dłoń do innego z tych pięknych stworzeń.
- To niesamowite. - powiedziała zszokowana i zauroczona.
Nagle zauważyła jakąś ludzką postać zbliżającą się ku nim. Kłusownik. Gdy mężczyzna zobaczył młodą dziewczynę, wokół której stało całe stado wilków, wycelował strzelbę i wystrzelił.
- Nie!!! - krzyknęła Meg kiedy on szykował się do kolejnego strzału.
Tym razem trafił. Jeden ze zwierzaków zaskomlał i osunął się na ziemię. Megan była wściekła i zrozpaczona. Odwróciła się do mężczyzny i stało się coś niesamowitego, mianowicie kłusownik był w powietrzu i przeleciał dobre 15 metrów zanim upadł na ziemię. Nastolatka natychmiast skierowała się do rannego zwierzęcia i położyła ręce na jego ranie. Poczuła jak energia przez nią przepływa. Kula, która przed trzema sekundami była w ciele wilka, teraz znajdowała się w ręce nastolatki a po ranie została tylko krew na sierści.
- Dziękuję. - usłyszała głos w swojej głowie.
- Co? Kto to powiedział. - powiedziała zdezorientowana rozglądając się dookoła.
- Ja. - uleczony przez nią wilk trącił ją nosem.
- Ale jak to możliwe? - odpowiedziała mu w myślach nie do końca pewna czy to działa w obie strony.
- Jesteś pierwszym żyjącym przypadkiem na tej ziemi, który włada nad żywiołem powietrza równocześnie będącym Uzdrowicielem. Masz wielki dar.
- Czym?
- Uzdrowicielką. Możesz leczyć. Nawet ze śmiertelnych chorób czy postrzałów.
- Ale jak to możliwe, że ja z tobą rozmawiam?
- Uzdrowiłaś mnie więc teraz możesz zrozumieć myśli, które kieruję do ciebie tak jak ja mogę zrozumieć twoje.
- Wow. - tylko tyle udało jej się wykrztusić. Nie do końca była wszystkiego świadoma.
Nagle rozległ się kolejny wystrzał. Bark Megan przeszył przerażający ból. Upadła.
- Uciekajcie! - krzyknęła do zwierząt, które ją totalnie zignorowały.
- Nie zostawimy cię. - usłyszała.
Wilki zawyły donośnym, bojowym skowytem.
Dziewczyna stała się senna. Czuła jak coś ciepłego i lepkiego sączy się z niej na ziemię. Krew.
Ostatnie co zapamiętała to wilki i... ogień. Zemdlała.
No witam Was ! :* Jak tam weekend leci? U mnie średnio ale jakoś leci :D. Co myślicie o rozdziale? Czy Megan przeżyje? Bardzo Was proszę o komentarze :) one dają mi naprawdę wielkiego kopa.
Zapraszam też na mojego drugiego bloga na którym pojawił się krótki bo krótki ale jednak -> Prolog. every-dream-can-come-true.blogspot.com
Pozdrawiam i do napisania!!! ;* ♥
wow *___* chyba dzięki temu opowiadaniu zaczynam przekonywać się do fantastyki hihihi :D rozdział świetny i już się nie mogę doczekać NN <3
OdpowiedzUsuńPodzielam zdanie Ronnie. Nie mam nic więcej do dodania.
OdpowiedzUsuńPisz i jeszcze raz pisz *.*
Pewnie się powtarzam ,ale te opowiadania są świetne . Już nie mogę się doczekać dalszej części.
OdpowiedzUsuńPs
Jedziesz na obóz moja współlokatorko ?
Super jak zwykle. Czekam na kolejne rozdziały. :D
OdpowiedzUsuńale się dzieje ..niesamowite :* cudo ;**
OdpowiedzUsuń