czwartek, 21 marca 2013

ROZDZIAŁ 3.

Kolejne 5 dni minęło Megan dość szybko. Przez cały czas myślała o tym co się stało...

- Jutro do szkoły córcia. Jak samopoczucie? - zapytał Thomas.
- Całkiem ok. Myślałam, że będzie gorzej. - Skłamała. Tak naprawdę okropnie się bała. Druga klasa liceum, 17 lat, zupełnie obce środowisko. - Co na śniadanie? - zapytała chcąc zmienić temat.
- Jajecznica, odpowiada? - odparła Marisa.
- Pewnie. 

Po śniadaniu Meg poszła się przygotować na kolejny stresujący dzień. Później wzięła książkę " Bogini oceanu" i zaczęła czytać.
Od lektury oderwało ją dopiero wołanie Marisy.
Dziewczyna zeszła na dół.

- O co chodzi? - spytała.
- Pomóż mi z tym stołem.
- Robisz przemeblowanie? - zaśmiała się Meg.
- Nie. Po prostu będziemy mieć wieczorem gości.
- Jakich gości? 
- Sąsiedzi się zapowiedzieli.
- Jak to? Ci obok? Tu zaraz?
- Megan spokojnie to tylko kolacja. Przyjdą i pójdą.
- A kto dokładnie?
- Blackowie z naprzeciwka i Davidsowie z domu obok.
- Blackowie? - na dźwięk tego nazwiska, Meg przyśpieszyło tętno.
- Tak, a co znasz ich?
- Nie.
- No to poznasz.
- Yhymm... - przytaknęła dziewczyna i więcej się nie odezwała.
Pomogła mamie i poszła się przygotować.

Ubrała na siebie czerwoną sukienkę z rękawem do łokcia, czarne leginsy i czarne szpilki, które świetnie podkreślały jej zgrabne i długie nogi. Prezentowała się bosko. Pociągnęła rzęsy tuszem i usta błyszczykiem.
Zeszła do salonu i nakryła do stołu. 
Usłyszała dzwonek do drzwi. Megan sprytnie przemknęła niezauważona i zamknęła się w łazience.
Marisa powitała gości i zaprowadziła ich do salonu. 

- Megan pozwól na chwilę! - krzyknęła rodzicielka.
- Cholera. - mruknęła do siebie nastolatka.
Wyszła z małego pomieszczenia i prosto udała się do kuchni.
 - Zanieś to proszę do pokoju. - poprosiła kobieta, podając córce pojemnik z sałatką.
- Ok. - odparła dziewczyna.
Zabrała miskę i ruszyła w stronę gości.
Kiedy weszła przywitała się ze wszystkimi, z rozbawieniem patrząc na wielki plaster na nosie młodego Blacka.
Drugiego chłopaka nie znała, ale uśmiechnęła się do niego, na co on odwzajemnił gest. Chłopak, którego niezbyt miło wspominała ma na imię Conor i jest w trzeciej liceum. Z drugim nie rozmawiała, bo znów dobiegło ją wołanie Marisy. 
Zabrała ze stołu kawę i herbatę, rozdała gościom i usiadła obok nieznajomego.
Przez cały pobyt sąsiedztwa, nie odezwała się ani słowem, tak samo jak chłopak siedzący obok niej. Po skończonej kolacji pożegnali się i nadal nie wiedziała jak ma na imię.
Otworzyła pamiętnik.



" Siedzieliśmy obok siebie dobre 3 godziny a ja nawet nie znam jego imienia. Dziwne. Trudno, może kiedyś zamienię z nim parę zdań. Jutro szkoła, tym się teraz muszę martwić. Chłopak to chłopak, jak każdy inny. Ale muszę przyznać, że jest naprawdę przystojny. Na oko 190 cm wzrostu. Niekoniecznie krótkie, brązowe włosy. Cudne brązowe oczy i te usta... A poza tym świetnie wysportowany, chociaż najbardziej spodobał mi się jego uśmiech... Matko, o czym ja piszę? xD Nawet go nie znam. Ok. Koniec bo się jeszcze zakocham.
Dobranoc. ;*"

 Odłożyła notes i poszła spać.



No to mamy rozdział 3 ^^. Dziękuję za komentarze i za to, że czytacie moje wypociny :). To dla mnie naprawdę dużo znaczy. Kolejny rozdział przewiduję na niedzielę ok. 20:00. No to (mam nadzieję) miłego czytania i do następnego ;*.
Komentujcie i wyrażajcie swoją opinię. ;)

3 komentarze:

  1. super *__* ale krótkie ;< czekam na NN ;3
    + usuń to okienko, które wyskakuje przy dodawaniu komentarza, bo jest wkurzające -,-

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli dalej będzie wyskakiwało to dajcie znać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. a może się w nim zakocha :p Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń