" Co ona ma takiego w sobie? Zazwyczaj nie oglądam się za takimi dziewczynami jak ona i to jeszcze w tej szkole... Hmm... Ona jest inna. Niby nie jest zainteresowana, ale nie ignoruje mnie."
Nagle zadzwonił telefon Jacea.
- Halo?
- Cześć stary tu Conor. Idziemy dzisiaj na miasto? Podobno ma być jakiś koncert czy coś.
- Jasne! Miałem nadzieję, że coś wymyślisz. To o której?
- 19 pod domem.
- Spoko. Do zobaczenia.
Nastolatek poszedł się ogarnąć bo już było po 18. Gotowy i odświeżony, ze słuchawkami w uszach czekał na kumpla. Uwielbiał rock. Ten typ muzyki go odprężał.
- Siema. - powiedział Conor podchodząc do przyjaciela, przybijając z nim piątkę.
- Idziemy?
- No baa...
Kiedy tak szli zauważyli, że na balkonie domu Evansów siedzi Megan.
- Przeziębisz się! - krzyknął Conor.
- Dzięki za troskę. Pradze sobie. - odparła nastolatka.
Chłopak widząc, że dziewczyna go ignoruje dalej próbował szczęścia.
- Nie bądź taka Meg.
- To znaczy jaka?
- No taka.
- Jak widzisz nie wiem o co ci chodzi.
- Dobra nie ważne. Idziesz na imprezę do Stephanie?
- Jak wiesz jestem tu od niedawna i nie znam wszystkich. Nie wiem kto to Stephanie, a poza tym nie mam zaproszenia.
Conor uśmiechnął się najszerzej jak potrafił. - Ależ oczywiście, że masz.
Megan popatrzyła na chłopaka zaskoczona na co on tylko puścił do niej oczko.
- No co tak patrzysz? Namów tę swoją przyjaciółeczkę i wpadniemy po was o 18. No chyba, że ona ma w planach zabrać tam Ciebie osobiście. - chłopak wzruszył ramionami.
- Zobaczymy. - odparła nastolatka i pożegnała się z chłopakami.
- Ej stary co ty odwalasz?! - zapytał zdenerwowany Jace. - Przecież to jest zamknięta impreza, nie wpuszczą ich.
- Koleś wyluzuj, pójdą z nami to wpuszczą. A tak w ogóle to co tak stałeś jak kołek?
- Tak jakoś. Nie mogłem się przestać wsłuchiwać w tą żenującą gadkę. - powiedział chłopak. - Jak ty to sobie wyobrażasz? - odezwał się po chwili. - Nie pójdę z Caroline na imprezę do Steph!
- Ale ja pójdę. Ty zabierzesz Megan. - powiedział Conor, a Jace popatrzył na niego ze zdziwieniem.
- Nie gadaj, że lecisz na Car?!
- Stary ona jest nieziemska, a z resztą powinieneś mi dziękować.
- A to niby za co?
- Myślisz, że nie widzę tych ukradkowych spojrzeń? Nie jestem ślepy. Meg ci się podoba, przyznaj się.
Cisza...
- No to załatwione. - powiedział zadowolony z siebie chłopak.
Jace się nie odzywał i w głębi duszy był wdzięczny przyjacielowi, ale też okropnie się bał. Postanowił się tym nie przejmować.
Poszli do centrum miasta gdzie właśnie odbywał się koncert jego ulubionego zespołu: " Linkin Park".
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ;* buziaczki ;*
ale szybko dodałaś! ;O ale cieszę się z tego powodu <3 świetny rozdział! :) czekam na next <3
OdpowiedzUsuńAle ty zajebiście piszesz *.*
OdpowiedzUsuńzgadzam się z anonimkiem nade mną :*
OdpowiedzUsuń-kiedy kolejna NOTKAAAA :D
Dziękuję ;* myślę, że jak nie jutro wieczorem to w sobotę ;)
OdpowiedzUsuńAaaaa ! Strasznie mi się to opowiadanie spodobało. Genialne jest ! Czekam na next'a i zapraszam do mnie: http://love-dreams-live.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPo prostu boski rodział :);*
OdpowiedzUsuń