`Magia nie zmienia zbytnio życia. Właściwie jeszcze bardziej je komplikuje...
sobota, 27 kwietnia 2013
Hej, hej! ;*
Pisze do Was z zapytaniem, ponieważ chciałabym zacząć drugie opowiadanie ^^. Niektórym się nie spodobało to, że to co teraz pisze będzie powiązane z fantastyką, więc pytam Was o czym chcielibyście aby była ta druga historia? Proszę o konkretne odpowiedzi (m.in. postacie ^^ ) ;*. To by było chyba na tyle. A i wspominałam, że Was uwielbiam? ♥ Buźka ♥
piątek, 26 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 13.
Nie mogła spać całą noc. Po głowie chodziły jej przeróżne myśli, pytania na które nie znała odpowiedzi.
- Czy to w ogóle możliwe?
- Może to był tylko sen?
- A jeżeli nie?
- Co ja mam z tym wszystkim wspólnego?
- Dlaczego akurat ja?
- Czy to przypadek, że przeprowadziłam się właśnie tutaj?
Megan nie mogła uwierzyć w to co się stało poprzedniego dnia.
Z zamyślań wyrwał ją dźwięk przychodzącego połączenia. Była 2:30 w nocy. Nastolatka wzięła telefon do ręki. Numer zastrzeżony. Odebrała.
- Halo?
Cisza. Po drugiej stronie nikt się nie odezwał.
- Halo? Kto mówi?
Dalej cisza. Dziewczyna się wystraszyła i w momencie kiedy miała nacisnąć czerwoną słuchawkę ktoś powiedział.
- Uważaj.
- Kto mówi! - krzyknęła przerażona.
Po drugiej stronie usłyszała chichot i połączenie zostało przerwane.
Megan w osłupieniu wpatrywała się w ekran telefonu. Po pięciu minutach odłożyła go na szafkę obok łóżka, weszła głębiej pod kołdrę i zwinęła się w kłębek. Po chwili odpływała do świata snów.
Śniło jej się, że jest w lesie. Był pogodny dzień. Ptaki śpiewały a ona biegała po lesie jakby dobrze go znała. Obok niej były jeszcze trzy osoby: Jace, Caroline i Conor. Meg zachowywała się jakby... rozmawiała z przyrodą? Tak coś takiego. Uśmiechała się do drzew. Co chwile przystawała aby powąchać kwiaty, mech. Czule się do nich zwracała a one jakby jej odpowiadały. Ich kolor stawał się bardziej intensywny i kołysały się w jakimś swoim tempie i rytmie.
To było dziwne... tak dziwne i nieprawdopodobne, że nastolatka się obudziła.
Ten sen sprawił jej nawet przyjemność. Sama nie wiedziała dlaczego, ale od dziecka kochała przyrodę, zieleń i zwierzęta. Siedziała na łóżku i wpatrywała się w ścianę na przeciw niej.
Kiedy nagle odezwał się jej telefon, aż podskoczyła i uderzyła się w głowę.
- Auaa... Cholera...
Bała się odebrać. Gdy w końcu się odważyła i podeszła, zobaczyła na wyświetlaczu: "Carol ;*". Poczuła ulgę.
- Halo? - odebrała.
- Kobieto co ty sobie wyobrażasz! Chcesz żebym dostała zawału?! - krzyczała rozhisteryzowana.
- Ale o co ci chodzi? - zapytała zdezorientowana dziewczyna.
- O co?! Dzwoniłam do ciebie ze 100 razy! Conor też a ty nie odbierasz!
- Naprawdę? Przepraszam ale nic mi się nie wyświetliło. Carol ty ty dzwoniłaś dzisiaj ok. 2:30 w nocy?
- Nie a dlaczego pytasz?
- A bo ktoś dzwonił ale nie łaska był się przedstawić.
- Meg?
- Co?
- O co chodzi?
- Nie teraz. Pogadamy jak się spotkamy ok?
- No dobra, to o której?
- Hmmm... może 16? Ale muszę jeszcze wstąpić do apteki.
- Oki. A coś się stało?
- Nie. Mama prosiła żebym jej wzięła jakieś leki przeciw bólowe. Ostatnio ją często głowa boli.
- Ok. To do zobaczenia jutro? Pozdrów mamę.
- Tak. Dziękuję. Pa.
- Do zobaczenia. Pa. - powiedziała Car i się rozłączyła.
Hej, hej! ;* Co tam u słychać? Już niedługo wolne! :D Jak Wam poszły egzaminy? Pozdrawiam i życzę miłego czytania ;* I chciałam Wam serdecznie podziękować za ponad 2000 wejść! To naprawdę wiele dla mnie znaczy no i oczywiście mam nadzieję na większą ilość komentarzy ;). Buziaczki ♥ Tylko od Was zależy kiedy pojawi się kolejny rozdział :). Mogłoby nawet kilka ponieważ mam tydzień wolnego ^^. Komentujcie! ;** ♥
- Czy to w ogóle możliwe?
- Może to był tylko sen?
- A jeżeli nie?
- Co ja mam z tym wszystkim wspólnego?
- Dlaczego akurat ja?
- Czy to przypadek, że przeprowadziłam się właśnie tutaj?
Megan nie mogła uwierzyć w to co się stało poprzedniego dnia.
Z zamyślań wyrwał ją dźwięk przychodzącego połączenia. Była 2:30 w nocy. Nastolatka wzięła telefon do ręki. Numer zastrzeżony. Odebrała.
- Halo?
Cisza. Po drugiej stronie nikt się nie odezwał.
- Halo? Kto mówi?
Dalej cisza. Dziewczyna się wystraszyła i w momencie kiedy miała nacisnąć czerwoną słuchawkę ktoś powiedział.
- Uważaj.
- Kto mówi! - krzyknęła przerażona.
Po drugiej stronie usłyszała chichot i połączenie zostało przerwane.
Megan w osłupieniu wpatrywała się w ekran telefonu. Po pięciu minutach odłożyła go na szafkę obok łóżka, weszła głębiej pod kołdrę i zwinęła się w kłębek. Po chwili odpływała do świata snów.
Śniło jej się, że jest w lesie. Był pogodny dzień. Ptaki śpiewały a ona biegała po lesie jakby dobrze go znała. Obok niej były jeszcze trzy osoby: Jace, Caroline i Conor. Meg zachowywała się jakby... rozmawiała z przyrodą? Tak coś takiego. Uśmiechała się do drzew. Co chwile przystawała aby powąchać kwiaty, mech. Czule się do nich zwracała a one jakby jej odpowiadały. Ich kolor stawał się bardziej intensywny i kołysały się w jakimś swoim tempie i rytmie.
To było dziwne... tak dziwne i nieprawdopodobne, że nastolatka się obudziła.
Ten sen sprawił jej nawet przyjemność. Sama nie wiedziała dlaczego, ale od dziecka kochała przyrodę, zieleń i zwierzęta. Siedziała na łóżku i wpatrywała się w ścianę na przeciw niej.
Kiedy nagle odezwał się jej telefon, aż podskoczyła i uderzyła się w głowę.
- Auaa... Cholera...
Bała się odebrać. Gdy w końcu się odważyła i podeszła, zobaczyła na wyświetlaczu: "Carol ;*". Poczuła ulgę.
- Halo? - odebrała.
- Kobieto co ty sobie wyobrażasz! Chcesz żebym dostała zawału?! - krzyczała rozhisteryzowana.
- Ale o co ci chodzi? - zapytała zdezorientowana dziewczyna.
- O co?! Dzwoniłam do ciebie ze 100 razy! Conor też a ty nie odbierasz!
- Naprawdę? Przepraszam ale nic mi się nie wyświetliło. Carol ty ty dzwoniłaś dzisiaj ok. 2:30 w nocy?
- Nie a dlaczego pytasz?
- A bo ktoś dzwonił ale nie łaska był się przedstawić.
- Meg?
- Co?
- O co chodzi?
- Nie teraz. Pogadamy jak się spotkamy ok?
- No dobra, to o której?
- Hmmm... może 16? Ale muszę jeszcze wstąpić do apteki.
- Oki. A coś się stało?
- Nie. Mama prosiła żebym jej wzięła jakieś leki przeciw bólowe. Ostatnio ją często głowa boli.
- Ok. To do zobaczenia jutro? Pozdrów mamę.
- Tak. Dziękuję. Pa.
- Do zobaczenia. Pa. - powiedziała Car i się rozłączyła.
Hej, hej! ;* Co tam u słychać? Już niedługo wolne! :D Jak Wam poszły egzaminy? Pozdrawiam i życzę miłego czytania ;* I chciałam Wam serdecznie podziękować za ponad 2000 wejść! To naprawdę wiele dla mnie znaczy no i oczywiście mam nadzieję na większą ilość komentarzy ;). Buziaczki ♥ Tylko od Was zależy kiedy pojawi się kolejny rozdział :). Mogłoby nawet kilka ponieważ mam tydzień wolnego ^^. Komentujcie! ;** ♥
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ^^
6 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ ♥
niedziela, 21 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 12.
Jace wyjął z bagażnika koszyk z jedzeniem i koce. Jeden rozłożył na ziemi a drugi zostawił na wypadek gdyby zrobiło się chłodno. Usiedli, rozpakowali te pyszności przygotowanie na dzisiejszy piknik. Siedzieli w milczeniu wtuleni w siebie.
- Chciałem ci coś pokazać, ale boję się.
- Czego się boisz?
- Że mnie zostawisz. Bo wiesz ja nie jestem takim zwyczajnym człowiekiem.
- To znaczy? - Meg odsunęła się od Jacea i popatrzyła mu w oczy. - O co chodzi?
Chłopak patrzył w przestrzeń i wyglądał jakby nad czymś się zastanawiał.
W końcu powiedział.
- Obiecaj, że nigdy nikomu o tym nie powiesz. Nikt nie może się o tym dowiedzieć.
- Zaczynam się bać.
- Obiecaj. - chłopak patrzył jej prosto w oczy.
- Obiecuję.
Jace wstał chwycił Megan za rękę i odszedł kilka metrów od koca. Przykucnął co również uczyniła dziewczyna. Nie miała pojęcia o co chodzi i coraz bardziej się martwiła.
Jace musnął palcami ziemię pokrytą trawą i zabrał rękę. W dokładnie tym miejscu, które przed chwilką dotykał wyrosła piękna czerwona róża.
Chłopak zerwał ją i podał Meg. Natomiast ona się nie ruszyła. Kucała oniemiała i z oczami wielkości pięciozłotówek patrzyła na nastolatka.
- Megan?
Na dźwięk swojego imienia wstała i cofnęła się kilka kroków.
- Megan? - powtórzył błagalnym głosem Jace.
Ona tego nie słyszała. Oczy zaszły jej mgłą. Nic nie widziała. Zrobiło się ciemno. Zemdlała.
*****
-Cholera jasna, Megan! - krzyknął.
Wziął ją na ręce i zaniósł na koc. Uniósł jej nogi do góry aby krew dopłynęła do mózgu. Po chwili dziewczyna otworzyła oczy.
- Dzięki Bogu. - odetchnął.
- Jak to zrobiłeś? - spytała przestraszona, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Powiedzmy, że mam władzę nad żywiołem ziemi. Wiem głupio to brzmi ale to prawda. Sam do tej pory nie wiem jak to możliwe.
Meg popatrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.
-Matko. - tylko tyle udało jej się powiedzieć.
- Przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć. - powiedział spuszczając głowę.
Nastolatka lekko się uśmiechnęła.
- Wracajmy. - powiedziała.
- Ok. - powiedział ze smutkiem wymalowanym na twarzy.
Zabrali rzeczy i wsiedli do samochodu.
Przepraszam, że dopiero teraz pojawia się rozdział, ale niestety na razie pewnie tak będę je dodawać. Raz w tygodniu. No i długość jest taka jaka jest bo nie bardzo miałam czas na coś dłuższego :). I co myślicie? Czy Megan przyjmie to do świadomości, że jej chłopak jest nadnaturalny czy może jednak to będzie dla niej zbyt wiele? Buziaki ;**
- Chciałem ci coś pokazać, ale boję się.
- Czego się boisz?
- Że mnie zostawisz. Bo wiesz ja nie jestem takim zwyczajnym człowiekiem.
- To znaczy? - Meg odsunęła się od Jacea i popatrzyła mu w oczy. - O co chodzi?
Chłopak patrzył w przestrzeń i wyglądał jakby nad czymś się zastanawiał.
W końcu powiedział.
- Obiecaj, że nigdy nikomu o tym nie powiesz. Nikt nie może się o tym dowiedzieć.
- Zaczynam się bać.
- Obiecaj. - chłopak patrzył jej prosto w oczy.
- Obiecuję.
Jace wstał chwycił Megan za rękę i odszedł kilka metrów od koca. Przykucnął co również uczyniła dziewczyna. Nie miała pojęcia o co chodzi i coraz bardziej się martwiła.
Jace musnął palcami ziemię pokrytą trawą i zabrał rękę. W dokładnie tym miejscu, które przed chwilką dotykał wyrosła piękna czerwona róża.
Chłopak zerwał ją i podał Meg. Natomiast ona się nie ruszyła. Kucała oniemiała i z oczami wielkości pięciozłotówek patrzyła na nastolatka.
- Megan?
Na dźwięk swojego imienia wstała i cofnęła się kilka kroków.
- Megan? - powtórzył błagalnym głosem Jace.
Ona tego nie słyszała. Oczy zaszły jej mgłą. Nic nie widziała. Zrobiło się ciemno. Zemdlała.
*****
-Cholera jasna, Megan! - krzyknął.
Wziął ją na ręce i zaniósł na koc. Uniósł jej nogi do góry aby krew dopłynęła do mózgu. Po chwili dziewczyna otworzyła oczy.
- Dzięki Bogu. - odetchnął.
- Jak to zrobiłeś? - spytała przestraszona, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Powiedzmy, że mam władzę nad żywiołem ziemi. Wiem głupio to brzmi ale to prawda. Sam do tej pory nie wiem jak to możliwe.
Meg popatrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.
-Matko. - tylko tyle udało jej się powiedzieć.
- Przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć. - powiedział spuszczając głowę.
Nastolatka lekko się uśmiechnęła.
- Wracajmy. - powiedziała.
- Ok. - powiedział ze smutkiem wymalowanym na twarzy.
Zabrali rzeczy i wsiedli do samochodu.
Przepraszam, że dopiero teraz pojawia się rozdział, ale niestety na razie pewnie tak będę je dodawać. Raz w tygodniu. No i długość jest taka jaka jest bo nie bardzo miałam czas na coś dłuższego :). I co myślicie? Czy Megan przyjmie to do świadomości, że jej chłopak jest nadnaturalny czy może jednak to będzie dla niej zbyt wiele? Buziaki ;**
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ^^
5 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ ♥
czwartek, 18 kwietnia 2013
HEJ, HEJ, HEJ! ♥
Hej kochani! ♥
niedziela, 14 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 11.
Na sobotę Megan umówiła się z Jacem nad jeziorem o 17.
Nastolatka bardzo się cieszyła na spotkanie ze swoim chłopakiem. Czuła się winna, że ostatnio tak na niego naskoczyła. Chciała mu to wynagrodzić. Dzień wcześniej kupiła dwie identyczne obrączki, jakie noszą zazwyczaj pary.
- Hej. - powiedziała Meg wchodząc do kuchni.
- Cześć skarbie. Jak się spało? - zapytała Marisa.
- Świetnie, a tobie?
- Dobrze. Dziękuję. Chcesz płatki?
- Pewnie.
- Proszę i smacznego powiedziała pani Evans, kładąc śniadanie przed córką.
- Dzięki.
-Ktoś coś dla ciebie zostawił.
- Co? Kto?
Marisa podała Meg podłużne pudełko.
- Przyniósł je dostawca. Nie mówił od kogo.
Meg otworzyła przesyłkę. W środku była czerwona róża. Najpiękniejsza jaką dziewczyna kiedykolwiek widziała. Na wierzchu leżała karteczka.
"Dla najpiękniejszej i najcudowniejszej dziewczyny na świecie."
Twój J. ♥
-Co tam pisze? - zapytała Marisa.
Megan podała mamie karteczkę cały czas się uśmiechając.
Kobieta usiadła na przeciwko córki i podpierając głowę na rękach przyglądała się jej przez chwilę, po czym zapytała.
- Kto to jest?
- Hmmm...?- mruknęła zdziwiona nastolatka.
- No kim on jest?
- Ale kto?
- Ten chłopak.
- Jaki chłopak.
- Megan... - powiedziała lekko zirytowana Marisa.
- A skąd wiesz, że jest jakiś chłopak? - na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Bo widzę jak się zachowujesz. Jesteś całymi dniami uśmiechnięta, masz świetny humor, a poza tym takie prezenty nie biorą się znikąd. A to jest dowód na to, że mam rację. - powiedziała zadowolona kobieta machając karteczką od tajemniczego J.
- Mhmm...
- No więc?
- Co? - Meg droczyła się z mamą.
- No kto to jest?! - pani Evans szturchnęła Meg zniecierpliwiona.
- To nasz sąsiad. - powiedziała w końcu.
- Conor? Poważnie?
- Nie, nie, nie to nie Con. Ten drugi sąsiad.
- Hmmm... Jace?
- Mhmm...
- No to mam nadzieję, że go poznam co?
- Oczywiście. Ale przecież już tu był.
- No tak ale jakoś cicho siedział, nie odzywał się za dużo.
- Mhmm...
- Od kiedy jesteście parą? Ile ma lat?
- Mamo!
- No co? Jestem ciekawa jaki jest człowiek, który tak uszczęśliwia moją córkę. powiedziała Marisa i przytuliła swoją córkę.
- Wiem, wiem. - odparła nastolatka i odwzajemniła gest. - niedługo go poznasz to sama zapytasz o co będziesz chciała. Tylko nie przesadzaj dobrze?
- Okej. - zaśmiała się kobieta.
- A tak w ogóle mamo to dzisiaj się z nim umówiłam. Idziemy na spacer. Nie masz nic przeciwko?
- Nie, pewnie że nie. Bawcie się dobrze ale uważaj na siebie.
- Dzięki.
Marisa pocałowała córkę w czoło i zabrała się do gotowania obiadu bo nie wiadomo kiedy, wskazówki zegara przesunęły się o 4 godziny.
Megan poszła do pokoju by przygotować ubrania na spotkanie z Jacem. Wybrała niebieską sukienkę, czarne leginsy i czarne koturny. Na wierzch wzięła lekką również ciemną kurteczkę.
Po obiedzie ubrała przygotowane ubrania, zrobiła makijaż i fryzurę. Spojrzała w lustro i uśmiechnęła się zadowolona z tego widoku.
Była 17:30.
Meg zeszła na dół.
- No i jak? - zapytała Marisy.
- Ulalala. Ślicznie wyglądasz. - odpowiedziała kobieta.
- Dziękuję.
- Wychodzisz już?
- Nie jeszcze pół godziny.
- Ok. Chcesz coś zjeść?
- Nie dzięki.
25 minut później usłyszała dzwonek do drzwi.
- Hej skarbie. - powiedział chłopak gdy tylko ujrzał swoją lubą.
- Hej. - powiedziałą i pocałowała go w usta.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. Idziemy?
- Jedziemy. - powiedział Jace z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Słucham? Zdałeś?!
Nastolatek tylko twierdząco kiwnął głową.
- Gratuluję! - Meg rzuciła mu się na szyję i mocno przytuliła.
- Dzięki ale nie przesadzajmy z tą radością bo mnie udusisz. - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Przepraszam. - zaśmiała się dziewczyna.
- Chodźmy.
Skierowali się w stronę samochodu. Był to czarny Ford Fiesta.
Jace otworzył drzwi od strony pasażera i poczekał aż dziewczyna wsiądzie, a następnie sam wsiadł na miejsce kierowcy. Ruszyli nad jezioro.
Hej ;** I jak wrażenia?? Dziękuję za komentarze jesteście wielcy ♥. Mam takie pytanie. Może macie jakieś życzenia, propozycje na to co mogłoby się znaleźć w tym opowiadaniu?? Jestem otwarta na propozycje ^^. Czekam ;*. Buziaczki ♥.
Nastolatka bardzo się cieszyła na spotkanie ze swoim chłopakiem. Czuła się winna, że ostatnio tak na niego naskoczyła. Chciała mu to wynagrodzić. Dzień wcześniej kupiła dwie identyczne obrączki, jakie noszą zazwyczaj pary.
- Hej. - powiedziała Meg wchodząc do kuchni.
- Cześć skarbie. Jak się spało? - zapytała Marisa.
- Świetnie, a tobie?
- Dobrze. Dziękuję. Chcesz płatki?
- Pewnie.
- Proszę i smacznego powiedziała pani Evans, kładąc śniadanie przed córką.
- Dzięki.
-Ktoś coś dla ciebie zostawił.
- Co? Kto?
Marisa podała Meg podłużne pudełko.
- Przyniósł je dostawca. Nie mówił od kogo.
Meg otworzyła przesyłkę. W środku była czerwona róża. Najpiękniejsza jaką dziewczyna kiedykolwiek widziała. Na wierzchu leżała karteczka.
"Dla najpiękniejszej i najcudowniejszej dziewczyny na świecie."
Twój J. ♥
-Co tam pisze? - zapytała Marisa.
Megan podała mamie karteczkę cały czas się uśmiechając.
Kobieta usiadła na przeciwko córki i podpierając głowę na rękach przyglądała się jej przez chwilę, po czym zapytała.
- Kto to jest?
- Hmmm...?- mruknęła zdziwiona nastolatka.
- No kim on jest?
- Ale kto?
- Ten chłopak.
- Jaki chłopak.
- Megan... - powiedziała lekko zirytowana Marisa.
- A skąd wiesz, że jest jakiś chłopak? - na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Bo widzę jak się zachowujesz. Jesteś całymi dniami uśmiechnięta, masz świetny humor, a poza tym takie prezenty nie biorą się znikąd. A to jest dowód na to, że mam rację. - powiedziała zadowolona kobieta machając karteczką od tajemniczego J.
- Mhmm...
- No więc?
- Co? - Meg droczyła się z mamą.
- No kto to jest?! - pani Evans szturchnęła Meg zniecierpliwiona.
- To nasz sąsiad. - powiedziała w końcu.
- Conor? Poważnie?
- Nie, nie, nie to nie Con. Ten drugi sąsiad.
- Hmmm... Jace?
- Mhmm...
- No to mam nadzieję, że go poznam co?
- Oczywiście. Ale przecież już tu był.
- No tak ale jakoś cicho siedział, nie odzywał się za dużo.
- Mhmm...
- Od kiedy jesteście parą? Ile ma lat?
- Mamo!
- No co? Jestem ciekawa jaki jest człowiek, który tak uszczęśliwia moją córkę. powiedziała Marisa i przytuliła swoją córkę.
- Wiem, wiem. - odparła nastolatka i odwzajemniła gest. - niedługo go poznasz to sama zapytasz o co będziesz chciała. Tylko nie przesadzaj dobrze?
- Okej. - zaśmiała się kobieta.
- A tak w ogóle mamo to dzisiaj się z nim umówiłam. Idziemy na spacer. Nie masz nic przeciwko?
- Nie, pewnie że nie. Bawcie się dobrze ale uważaj na siebie.
- Dzięki.
Marisa pocałowała córkę w czoło i zabrała się do gotowania obiadu bo nie wiadomo kiedy, wskazówki zegara przesunęły się o 4 godziny.
Megan poszła do pokoju by przygotować ubrania na spotkanie z Jacem. Wybrała niebieską sukienkę, czarne leginsy i czarne koturny. Na wierzch wzięła lekką również ciemną kurteczkę.
Po obiedzie ubrała przygotowane ubrania, zrobiła makijaż i fryzurę. Spojrzała w lustro i uśmiechnęła się zadowolona z tego widoku.
Była 17:30.
Meg zeszła na dół.
- No i jak? - zapytała Marisy.
- Ulalala. Ślicznie wyglądasz. - odpowiedziała kobieta.
- Dziękuję.
- Wychodzisz już?
- Nie jeszcze pół godziny.
- Ok. Chcesz coś zjeść?
- Nie dzięki.
25 minut później usłyszała dzwonek do drzwi.
- Hej skarbie. - powiedział chłopak gdy tylko ujrzał swoją lubą.
- Hej. - powiedziałą i pocałowała go w usta.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. Idziemy?
- Jedziemy. - powiedział Jace z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Słucham? Zdałeś?!
Nastolatek tylko twierdząco kiwnął głową.
- Gratuluję! - Meg rzuciła mu się na szyję i mocno przytuliła.
- Dzięki ale nie przesadzajmy z tą radością bo mnie udusisz. - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Przepraszam. - zaśmiała się dziewczyna.
- Chodźmy.
Skierowali się w stronę samochodu. Był to czarny Ford Fiesta.
Jace otworzył drzwi od strony pasażera i poczekał aż dziewczyna wsiądzie, a następnie sam wsiadł na miejsce kierowcy. Ruszyli nad jezioro.
Hej ;** I jak wrażenia?? Dziękuję za komentarze jesteście wielcy ♥. Mam takie pytanie. Może macie jakieś życzenia, propozycje na to co mogłoby się znaleźć w tym opowiadaniu?? Jestem otwarta na propozycje ^^. Czekam ;*. Buziaczki ♥.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ^^
6 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ ♥
piątek, 12 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 10.
- Hej, co się stało? - spytał Jace.
Zapłakana dziewczyna odwróciła się do niego i chciała uderzyć go w twarz, ale chłopak złapał jej rękę i przyciągnął Meg do siebie. Patrząc w jej brązowe oczy powiedział.
- Co się stało?
- Zostaw mnie! Puszczaj!
Chłopak nie uczynił tego choć i Megan się szarpała, cały czas trzymał ją w objęciach.
- Co się stało? - powtórzył nadal spokojnym głosem.
- Przespałeś się z nią! - krzyknęła zrozpaczona Meg, próbując wyrwać się z uścisku nastolatka.
- Z kim?!
- Z Zoey. - po tych słowach nie miała siły już krzyczeć. Zacisnęła ręce na bluzie Jacea i kolejna porcja łez spłynęła po jej policzkach.
Chłopak jeszcze mocniej wtulił w siebie swoją dziewczynę i poczekał aż choć trochę się uspokoi.
Kiedy Megan ochłonęła, nastolatek rozluźnił uścisk i popatrzył na swoją dziewczynę z troską. Miała opuchniętą twarz i jej makijaż zdecydowanie nie był na swoim miejscu.
- Do niczego nie doszło.
- Co? Chcesz ze mnie zrobić idiotkę?!
- Do niczego nie doszło. - powtórzył.
Dziewczyna tylko na niego popatrzyła.
Chłopak westchnął.
- Byłem na imprezie u Conora i ona też tam była. Trochę przesadziłem z alkoholem i nie wiedząc kiedy znalazłem się z nią w jego sypialni. Rozebrała się do bielizny po czym zachęcała mnie bym zrobił to samo ale ja po prostu wyszedłem. Nie wiedziałem co mi strzeliło do głowy. Do niczego nie doszło. - wytłumaczył Jace.
- Tak po prostu mam ci uwierzyć? A jeżeli to ona mówiła prawdę? Dlaczego mam ci wierzyć?
- Bo cię kocham. - powiedział i pocałował dziewczynę.
Dziewczyna odwzajemniła gest.
- Przepraszam. Po prostu jak to usłyszałam to...
- Nie słuchaj Zoey ani jej świty. Wiem, że się jej podobam. Pamiętaj tylko, że to nie ona ale ty jesteś moim oczkiem w głowie. - Jace przytulił Meg.
- Kocham cię. - powiedziała dziewczyna.
- Ja ciebie też. - odparł chłopak i pocałował ją w czoło.
- Chodźmy do domu.
- Okey.
Jace pomógł Megan wstać i trzymając się za ręce wyszli z budynku szkolnego i ruszyli do domu nastolatki.
Hej, hej! ;* Przepraszam, że dopiero teraz piszę ale nie miałam jak wcześniej... Egzaminy się zbliżają więc trzeba się uczyć ;P w ramach rekompensaty dodam jeszcze jeden rozdział jutro albo w niedziele i obiecuję, że będzie dłuższy ;) :D. Dziękuję za komentarze i pozdrawiam ;**.
Zapłakana dziewczyna odwróciła się do niego i chciała uderzyć go w twarz, ale chłopak złapał jej rękę i przyciągnął Meg do siebie. Patrząc w jej brązowe oczy powiedział.
- Co się stało?
- Zostaw mnie! Puszczaj!
Chłopak nie uczynił tego choć i Megan się szarpała, cały czas trzymał ją w objęciach.
- Co się stało? - powtórzył nadal spokojnym głosem.
- Przespałeś się z nią! - krzyknęła zrozpaczona Meg, próbując wyrwać się z uścisku nastolatka.
- Z kim?!
- Z Zoey. - po tych słowach nie miała siły już krzyczeć. Zacisnęła ręce na bluzie Jacea i kolejna porcja łez spłynęła po jej policzkach.
Chłopak jeszcze mocniej wtulił w siebie swoją dziewczynę i poczekał aż choć trochę się uspokoi.
Kiedy Megan ochłonęła, nastolatek rozluźnił uścisk i popatrzył na swoją dziewczynę z troską. Miała opuchniętą twarz i jej makijaż zdecydowanie nie był na swoim miejscu.
- Do niczego nie doszło.
- Co? Chcesz ze mnie zrobić idiotkę?!
- Do niczego nie doszło. - powtórzył.
Dziewczyna tylko na niego popatrzyła.
Chłopak westchnął.
- Byłem na imprezie u Conora i ona też tam była. Trochę przesadziłem z alkoholem i nie wiedząc kiedy znalazłem się z nią w jego sypialni. Rozebrała się do bielizny po czym zachęcała mnie bym zrobił to samo ale ja po prostu wyszedłem. Nie wiedziałem co mi strzeliło do głowy. Do niczego nie doszło. - wytłumaczył Jace.
- Tak po prostu mam ci uwierzyć? A jeżeli to ona mówiła prawdę? Dlaczego mam ci wierzyć?
- Bo cię kocham. - powiedział i pocałował dziewczynę.
Dziewczyna odwzajemniła gest.
- Przepraszam. Po prostu jak to usłyszałam to...
- Nie słuchaj Zoey ani jej świty. Wiem, że się jej podobam. Pamiętaj tylko, że to nie ona ale ty jesteś moim oczkiem w głowie. - Jace przytulił Meg.
- Kocham cię. - powiedziała dziewczyna.
- Ja ciebie też. - odparł chłopak i pocałował ją w czoło.
- Chodźmy do domu.
- Okey.
Jace pomógł Megan wstać i trzymając się za ręce wyszli z budynku szkolnego i ruszyli do domu nastolatki.
Hej, hej! ;* Przepraszam, że dopiero teraz piszę ale nie miałam jak wcześniej... Egzaminy się zbliżają więc trzeba się uczyć ;P w ramach rekompensaty dodam jeszcze jeden rozdział jutro albo w niedziele i obiecuję, że będzie dłuższy ;) :D. Dziękuję za komentarze i pozdrawiam ;**.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ^^
piątek, 5 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 9.
Megan obudziła się w bardzo dobrym humorze. O 6:15 była już na nogach i poszła zjeść śniadanie.
- Cześć mamo. - przywitała Marisę krzątającą się w kuchni i pocałowała ją w policzek.
- Cześć skarbie. A co ty masz taki świetny nastrój? Stało się coś? - spytała kobieta z uśmiechem na twarzy.
- A tak po prostu. To źle?
- Nie, wręcz przeciwnie. - zaśmiała się. - Usiądź zrobię ci tosty.
- Dzięki.
Po śniadaniu nastolatka poszła się umyć, ubrać i umalować. Spakowała potrzebne rzeczy do plecaka i o 7:30 wyszła z domu. Do szkoły doszła 7:50. Ruszyła do swojej szafki i włożyła do niej książki.
Nagle poczuła jak czyjeś ręce obejmują ja w talii. Odwróciła się z ogromnym uśmiechem na twarzy. Zobaczyła Jacea i pocałowała go w usta.
- Cześć piękna. - powiedział Jace i pocałował Meg w czoło.
- Witam przystojniaku. - odparła Meg.
- Co masz teraz? - zapytał chłopak.
- Niemiecki a ty?
- Matme.
Zadzwonił dzwonek.
- Widzimy się na przerwie?
- Oczywiście powiedziała dziewczyna i pożegnała się ze swoim chłopakiem.
Kiedy nastolatka weszła do klasy, od razu skierowała się do ławki, którą dzieliła z Caroline.
- Co tak patrzysz? - zapytała zakłopotana, że przyjaciółka tak się jej przygląda.
- Nic, nic. - zachichotała Car.
Megan chciała coś dodać, ale w tym samym momencie do klasy weszła nauczycielka.
Po lekcji zabrała książki i wyszła z klasy. Na korytarzu już czekał na nią Jace.
- I jak? - spytała Meg.
- Co?
- No ten test z matmy.
- Co? Skąd? - zdezorientowany dodał tylko jedno słowo. - Conor.
- No więc?
- Okaże się.
Megan się zaśmiała i wtuliła w chłopaka.
- Co jest? - spytał zatroskanym głosem.
- Nic, po prostu lubię się do ciebie przytulać. - szepnęła dziewczyna i puściła mu oczko. - Dobra zaraz dzwonek, więc idę na tą nieszczęsną historię. Po trzeciej lekcji czekaj na mnie przed stołówką ok?
- Pewnie. - odparł.
Dwie kolejne lekcje zleciały nastolatce dość szybko. Kiedy była już blisko stołówki zobaczyła Jacea, który był odwrócony tyłem do niej. Meg to wykorzystała i wskoczyła mu na plecy, po czym oboje wybuchnęli śmiechem. Weszli do stołówki trzymając się za ręce. Nie zauważyli nawet, że wszyscy którzy w niej byli patrzyli na nich z niedowierzaniem. Kiedy dziewczyna zobaczyła Caroline siedzącą z Conorem od razu ruszyła w ich kierunku.
- Cześć gołąbeczki, możemy się dosiąść?
- Hej, pewnie. - odparł Conor patrząc na splecione ręce Jacea i Megan.
Chłopcy poszli po coś do jedzenia, a dziewczyny w końcu zostały same.
- No opowiadaj! - powiedziała podniecona Car.
- Ty pierwsza! - sprzeciwiła się Meg i z uśmiechem popatrzyła na przyjaciółkę.
- Jesteśmy parą ale to już wiesz. No i jestem cholernie szczęśliwa. - zaśmiała się dziewczyna. - A wy? No mów. Jesteście parą?
- Tak jesteśmy. Czuję cię dokładnie tak jak ty.
- Ale mamy szczęście co? Nigdy bym nie przypuszczała, że ja i moja kumpela przykujemy uwagę dwóch najsłodszych i najpopularniejszych chłopaków w szkole.
- Dokładnie. Teraz chyba wśród dziewczyn mamy samych wrogów. - obie zachichotały.
Megan się nie pomyliła. W tym samy momencie podeszły do nich trzy nastolatki: Zoey, Alex i Melisa.
- I z czego tak rżycie? - zapytała z wyrzutem i wrogością wymalowaną na twarzy Zo.
Zdezorientowane dziewczyny nic nie odpowiedziały.
- Myślisz, że on cię naprawdę kocha Megan? - parsknęła i kontynuowała. - Spałam z nim i to nie raz. Zawsze mówił, że mnie kocha a potem mnie rzucił.
- Dosyć! - warknęła Car. - Wynoś się bo ci zaraz obiję tą facjatę. Ostrzegam.
Zoey podniosła ręce w geście obronnym i odeszła wraz ze swoją świtą.
- Nie przejmuj się nią Meg, ona kłamie bo jest zazdrosna.
Megan jej nie słuchała. Wstała i ze łzami w oczach wybiegła ze stołówki kierując się w stronę drzwi wyjściowych ze szkoły.
*****
-Stary gratuluję! - powiedział Conor podchodząc do blatu z jedzeniem.
- Dzięki. No i... nawzajem. - zaśmiał się Jace. - Naprawdę świetne z nich dziewczyny nie sądzisz?
- I to jak! - zaśmiał się chłopak. - To co bierzemy? Frytki i hamburgery?
-Pewnie.
-Ej nie chcę cię martwić ale twoja dziewczyna ucieka. - powiedział Con.
- Co?! - Jace zobaczył Meg. Zostawił kumplowi tacę z jedzeniem, po czym ruszył za nastolatką.
Witajcie! Po pierwsze JESTEŚCIE CUDOWNI ^^ dziękuję za te miłe komentarze ♥. Mam nadzieję, że spodoba Wam się rozdział :). Kolejny będzie niestety króciutki... Pozdrawiam i jeszcze raz wielkie dzięki ;**.
- Cześć mamo. - przywitała Marisę krzątającą się w kuchni i pocałowała ją w policzek.
- Cześć skarbie. A co ty masz taki świetny nastrój? Stało się coś? - spytała kobieta z uśmiechem na twarzy.
- A tak po prostu. To źle?
- Nie, wręcz przeciwnie. - zaśmiała się. - Usiądź zrobię ci tosty.
- Dzięki.
Po śniadaniu nastolatka poszła się umyć, ubrać i umalować. Spakowała potrzebne rzeczy do plecaka i o 7:30 wyszła z domu. Do szkoły doszła 7:50. Ruszyła do swojej szafki i włożyła do niej książki.
Nagle poczuła jak czyjeś ręce obejmują ja w talii. Odwróciła się z ogromnym uśmiechem na twarzy. Zobaczyła Jacea i pocałowała go w usta.
- Cześć piękna. - powiedział Jace i pocałował Meg w czoło.
- Witam przystojniaku. - odparła Meg.
- Co masz teraz? - zapytał chłopak.
- Niemiecki a ty?
- Matme.
Zadzwonił dzwonek.
- Widzimy się na przerwie?
- Oczywiście powiedziała dziewczyna i pożegnała się ze swoim chłopakiem.
Kiedy nastolatka weszła do klasy, od razu skierowała się do ławki, którą dzieliła z Caroline.
- Co tak patrzysz? - zapytała zakłopotana, że przyjaciółka tak się jej przygląda.
- Nic, nic. - zachichotała Car.
Megan chciała coś dodać, ale w tym samym momencie do klasy weszła nauczycielka.
Po lekcji zabrała książki i wyszła z klasy. Na korytarzu już czekał na nią Jace.
- I jak? - spytała Meg.
- Co?
- No ten test z matmy.
- Co? Skąd? - zdezorientowany dodał tylko jedno słowo. - Conor.
- No więc?
- Okaże się.
Megan się zaśmiała i wtuliła w chłopaka.
- Co jest? - spytał zatroskanym głosem.
- Nic, po prostu lubię się do ciebie przytulać. - szepnęła dziewczyna i puściła mu oczko. - Dobra zaraz dzwonek, więc idę na tą nieszczęsną historię. Po trzeciej lekcji czekaj na mnie przed stołówką ok?
- Pewnie. - odparł.
Dwie kolejne lekcje zleciały nastolatce dość szybko. Kiedy była już blisko stołówki zobaczyła Jacea, który był odwrócony tyłem do niej. Meg to wykorzystała i wskoczyła mu na plecy, po czym oboje wybuchnęli śmiechem. Weszli do stołówki trzymając się za ręce. Nie zauważyli nawet, że wszyscy którzy w niej byli patrzyli na nich z niedowierzaniem. Kiedy dziewczyna zobaczyła Caroline siedzącą z Conorem od razu ruszyła w ich kierunku.
- Cześć gołąbeczki, możemy się dosiąść?
- Hej, pewnie. - odparł Conor patrząc na splecione ręce Jacea i Megan.
Chłopcy poszli po coś do jedzenia, a dziewczyny w końcu zostały same.
- No opowiadaj! - powiedziała podniecona Car.
- Ty pierwsza! - sprzeciwiła się Meg i z uśmiechem popatrzyła na przyjaciółkę.
- Jesteśmy parą ale to już wiesz. No i jestem cholernie szczęśliwa. - zaśmiała się dziewczyna. - A wy? No mów. Jesteście parą?
- Tak jesteśmy. Czuję cię dokładnie tak jak ty.
- Ale mamy szczęście co? Nigdy bym nie przypuszczała, że ja i moja kumpela przykujemy uwagę dwóch najsłodszych i najpopularniejszych chłopaków w szkole.
- Dokładnie. Teraz chyba wśród dziewczyn mamy samych wrogów. - obie zachichotały.
Megan się nie pomyliła. W tym samy momencie podeszły do nich trzy nastolatki: Zoey, Alex i Melisa.
- I z czego tak rżycie? - zapytała z wyrzutem i wrogością wymalowaną na twarzy Zo.
Zdezorientowane dziewczyny nic nie odpowiedziały.
- Myślisz, że on cię naprawdę kocha Megan? - parsknęła i kontynuowała. - Spałam z nim i to nie raz. Zawsze mówił, że mnie kocha a potem mnie rzucił.
- Dosyć! - warknęła Car. - Wynoś się bo ci zaraz obiję tą facjatę. Ostrzegam.
Zoey podniosła ręce w geście obronnym i odeszła wraz ze swoją świtą.
- Nie przejmuj się nią Meg, ona kłamie bo jest zazdrosna.
Megan jej nie słuchała. Wstała i ze łzami w oczach wybiegła ze stołówki kierując się w stronę drzwi wyjściowych ze szkoły.
*****
-Stary gratuluję! - powiedział Conor podchodząc do blatu z jedzeniem.
- Dzięki. No i... nawzajem. - zaśmiał się Jace. - Naprawdę świetne z nich dziewczyny nie sądzisz?
- I to jak! - zaśmiał się chłopak. - To co bierzemy? Frytki i hamburgery?
-Pewnie.
-Ej nie chcę cię martwić ale twoja dziewczyna ucieka. - powiedział Con.
- Co?! - Jace zobaczył Meg. Zostawił kumplowi tacę z jedzeniem, po czym ruszył za nastolatką.
Witajcie! Po pierwsze JESTEŚCIE CUDOWNI ^^ dziękuję za te miłe komentarze ♥. Mam nadzieję, że spodoba Wam się rozdział :). Kolejny będzie niestety króciutki... Pozdrawiam i jeszcze raz wielkie dzięki ;**.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ^^
5 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ ♥
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 8.
Po przebudzeniu Megan myślała, że cała ta impreza to tylko sen, ale chwilę później wiedziała, że się myli. Na jej fotelu wisiała bluza, którą wczoraj pożyczył jej Jace. Dziewczyna złapała się za policzek i uśmiechnęła do siebie.
- To był zdecydowanie najlepszy dzień z tych wszystkich odkąd tu jestem.
Po śniadaniu Megan ogarnęła swój wygląd i wyszła na balkon z książką w ręku. Nagle dostrzegła ruch w oknie Conora. Była to Caroline. Zszokowana odruchowo wstała i przez przypadek strąciła książkę z balkonu na zielony trawnik.
- Szlak... - powiedziała pod nosem.
Gdy jej wzrok znów powędrował w kierunku okna sąsiada, nie widziała już nikogo. Wyszła na dwór po lekturę i zobaczyła, że jej przyjaciółka wychodzi z domu Conora.
- Car! - zawołała na co nastolatka strasznie się zmieszała.
- Hej.
- Co ty robiłaś u niego w domu?!
- My... No... Jesteśmy parą.
- Co?! Jak to? I ja nic o tym nie wiem!? Nienawidzę cię! - powiedziała Meg i uściskała rówieśniczkę. - Tylko mi nie mów, że wy... noo...
- Niee! Nie no coś ty. Oglądaliśmy filmy i zasnęłam. - wytłumaczyła Caroline. - A jak z Jacem?
- A jak ma być?
- No przecież widzę, że ci się podoba.
Megan zarumieniła się i uśmiechnęła.
- No więc?
- Rozmawialiśmy trochę a potem odprowadził mnie do domu. To wszystko. - Megan uznała za zbędny szczegół mówić przyjaciółce o buziaku.
- Tylko tyle? Myślałam, że... A z resztą nic. - zaśmiała się.
- No co?
- Nic, nic. Przepraszam cię ale muszę lecieć. Widzimy się jutro w szkole tak?
- Tak uciekaj od problemu. - zaśmiała się nastolatka. - Do jutra.
Dziewczyny pożegnały się i rozeszły do domów.
Dwie godziny później Meg zbierała się do wyjścia. Miała zamiar biegać. Jak zwykle wetknęła słuchawki w uszy i zaczęła biec. Po 5 kilometrach zawróciła i szybkim marszem szła przed siebie. Skręciła nad jezioro. Usiadła na trawie by odpocząć. Na drugim końcu akwenu zobaczyła jakąś postać. Była zbyt daleko żeby Meg mogła ją rozpoznać. Nie przejmując się położyła tułów na trawie i przymknęła oczy.
Leżała tak 15 minut, kiedy nagle poczuła na sobie cień. Otworzyła oczy i zerwała się na równe nogi. To był Jace.
- Boże, chcesz żebym dostała zawału?! - powiedziała z wyrzutem Megan.
- Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć.
- A jednak.
- Ty też lubisz tu przesiadywać? - spytał chłopak.
- Tak. Cisza, spokój, po prostu wymarzone miejsce dla kogoś takiego jak ja. Od jak dawna tu jesteś?
- Pytasz od jak dawna jestem nad jeziorem czy od jak dawna cię obserwowałem?
- Obserwowałeś mnie?
Jace skinął głową.
- Jedno i drugie. - powiedziała nastolatka.
- No więc jestem tu od godziny, a ciebie obserwowałem odkąd tu przyszłaś. Nie byłem pewny czy to ty więc podszedłem.
- Ahaa... Trochę przerażające. - zaśmiała się i usiadła na trawie, co również zaraz uczynił Jace.
Niby "przypadkiem" zahaczył palcami o jej dłoń. Megan się zarumieniła i uśmiechnęła do niego.
- Ładnie ci z rumieńcami wiesz?
- Nie prawda. - zaprzeczyła speszona dziewczyna.
- Poważnie.
Siedzieli tak 20 minut trzymając się za ręce. Chłopak przez cały czas patrzył na jej twarz i uśmiechnął się nieznacznie.
- Na co tak patrzysz? - zapytała w końcu.
- Na niesamowitą dziewczynę.
Po krótkiej ciszy...
- Odkąd pierwszy raz cię ujrzałem, nie mogę przestać o tobie myśleć. Nigdy mi się coś takiego nie przytrafiło... Aż do teraz.
Nastolatka spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.
W końcu się odezwała.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - zapytała.
- Sam nie wiem. - popatrzył na Meg pytającym wzrokiem.
- Chyba czegoś takiego doświadczyłam. - powiedziała i uśmiechnęła się do chłopaka.
Tym razem to on patrzył na nią zszokowany.
- Czy to znaczy, że...
Meg twierdząco kiwnęła głową i mocniej ścisnęła rękę chłopaka.
Splotła jego palce ze swoimi i wtuliła się w jego ramiona.
- To niesamowite nie uważasz?
- Tak. Może to przeznaczenie, że przeprowadziłam się właśnie tutaj?
- Mam nadzieję, że uwzględniło mnie w swoich planach. - zaśmiał się i musnął palcami jej policzek. - Mogę cię o coś zapytać?
- Pewnie.
- Czy skoro już wiemy co do siebie czujemy to zgodzisz się...
- No co?
- Zgodzisz się zostać moją dziewczyną? Wiem, że to banalnie brzmi...
- A jak myślisz? - przerwała mu.
Jace nic nie odpowiedział tylko pocałował Meg w policzek.
Pomógł jej wstać i trzymając się za ręce wrócili do domu.
- Dziękuję. - powiedział Jace kiedy zatrzymali się pod domem nastolatki.
- Za co? - spytała Megan.
- Za wszystko.
Po tych słowach ich usta złączyły się w czułym pocałunku.
Witam Was dzióbki ;* Dziękuję Wam przede wszystkim za tą liczbę wejść i komentarze. ;) To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Wyrażajcie swoją opinię. Życzę miłego czytania. Pozdrawiam ;*.
Subskrybuj:
Posty (Atom)